- Szczegóły
-
Opublikowano: poniedziałek, 15, wrzesień 2014 10:12
-
Administrator
Za nami 32. Wrocław Maraton. Spędziłem weekend w mieście, które łączy ze Szczecinem historia i Odra. Pogoda dopisała.
Połowa września, niedziela, start o 9 rano, a mieliśmy już 20 stopni ciepła. Idealnie. Wyścig bardzo tradycyjny w polskich warunkach. Ataki, ucieczki od startu. Bardzo dobrze wykorzystuje to Rafał Wilk, który po około 10 km samotnie się oderwał i dojechał do mety, brawo. Za te harce najwięcej zapłacił Zbigniew Wandachowicz (Start Szczecin), który zamiast na podium dojechał piąty.
Do ostatniej, długiej prostej (wjazd na Stadion Olimpijski we Wrocławiu) po pozostałe miejsca na podium dojechałem z Krystianem Gierą. Na 40 km trasy pogratulowaliśmy sobie sportowej postawy podczas jazdy. No i ta ostatnia prosta, rozpoczynamy sprint, no i Krystiana nosi od prawej do lewej (zapewne ze zmęczenia, bo zasady Fair play zna i wie, że na finiszu jedzie się po prostej). Nie mam więc specjalnie szans na wyprzedzenie, ale czego nie robi się dla kibiców (z kilku relacji wiem jak fajnie to z boku wyglądało) (komplet wyników). Na nasz następny wspólny wyścig musimy poczekać aż do wiosny.
Sezon w Polsce niniejszym uznaję za zakończony. 28 września mój ulubiony 41. Berlin Marathon, 183 nazwiska na liście startowej.


- Szczegóły
-
Opublikowano: środa, 10, wrzesień 2014 15:05
-
Administrator
Doświadczony specjalista Startu Szczecin od jazdy na handbike'u zdobył w MP dwa złote medale.
Skrzypiński potwierdził tym samym wysoką formę, w której znajduje się od paru tygodni. Przypomnijmy, że pod koniec sierpnia został brązowym medalistą MŚ w wyścigu ze startu wspólnego. Zawody odbyły się w USA.
Z kłopotami szczecinianin wrócił do domu, przepakował się i ruszył do Andrychowa. W piątek sięgnął po złoto w jeździe indywidualnej na czas (srebro dla Krystiana Giery, brąz dla Zbigniewa Wandachowicza - obaj również ze Startu Szczecin), w sobotę - srebro w tzw. wyścigu australijskim (złoto dla Giery, brąz Wandachowicza), a w niedzielę - kolejne złoto w wyścigu ze startu wspólnego (Giera był drugi). Dodajmy, że w MP nie wystartował Rafał Wilk - jego sprzęt nie dotarł na czas zza oceanu.
Rozmowa z Arkadiuszem Skrzypińskim o ostatnich sukcesach
Jakub Lisowski: Na zdjęciach widać, że lepszą lokatę w MŚ przegrałeś niewielką różnicą na mecie. Nie było szans 'mocniejszego depnięcia' na finiszu?
Arkadiusz Skrzypiński: Jak w rodeo ich 8 sekund trwa wieki, tak i u nas - podczas finiszu - jest to strasznie dużo czasu, w którym podejmujemy sporo decyzji. Czuję niedosyt, bo finisz pojechałem jak amator. Zbyt szybko byłem zadowolony z podium i nie wykończyłem tego jak należy.
Szczerze - to dla Ciebie bardzo duży sukces, sukces, niedosyt, porażka, bo liczyłeś na złoto?
- Sukces. 2010 złoto, 2011 srebro, 2012 w Londynie - piąty, przed rokiem - czwarty. Czułem w kościach, że jestem gotowy pod każdym względem na ten medal, ale pewnie podobnie myślało sporo zawodników. Medali dla wszystkich nie wystarczyło. A ja w tym roku miałem masę pecha.
Czemu nie pojechałeś czasówki?
- Limit zawodników nałożony przez UCI dla każdego państwa. Trener reprezentacji podjął decyzję, że ja odpocznę, więc musiałem ją uszanować. Gdyby trasa była bardziej kręta lub górzysta, pewnie bym pojechał ja. Niestety, w czasówce jestem nieprzewidywalny. Potrafię się rozbić na prostej drodze lub przyjechać na podium.
Czasówkę wygrał Rafał Wilk, ale już w wyścigu ze startu wspólnego poza podium. Niespodzianka, bo w ostatnich imprezach wydawał się być niepokonanym. Jak to przyjął, czym się tłumaczył?
- W jego imieniu nie mogę się wypowiadać. Możemy mieć różne zdania.
Kto stoi za ostatnimi sukcesami?
- Trener-fizjolog Jacek Świat, który wywrócił do góry nogami cały mój trening. Efekty już przyszły, liczę na więcej. Trener kadry Tomek Bartosik, który wszystko trzyma organizacyjnie, no i mi ufa. Wierzy, że choć często brakuje mnie na zgrupowaniach kadry, to potrafię się przygotować indywidualnie, nie ruszając się ze Szczecina. Fizjoterapeutki z Ekspert Zdrowia w Szczecinie - wiem, że są najlepsze, że potrafią wyeliminować zdrowotne problemy nim te jeszcze się pojawią. No i oczywiście producent mojego handbike. Miałem w związku z tym wiele wyjazdów do ich siedziby w Niemczech, ale wiem, że na tamten zespół ludzi mogę bezgranicznie liczyć. Ufam im w 100 procentach. Wielu teraz nie wymieniłem, przepraszam za to.
Kolejne zadania przed Tobą?
- Berlin Marathon, który chcę wreszcie wygrać. Ale już myślę o następnym sezonie, będzie bardzo ważny, jeśli chce się poważnie liczyć w walce o igrzyska Rio 2016.
Not. lis
źródło: sport.pl